piątek, 16 września 2016

Just take a ride

 
Hej!
Nie mogę uwierzyć, że upłynęły aż dwa tygodnie od poprzedniego posta. Gdzie mi uciekł ten czas? Sama nie wiem, ostatnio robi to coraz częściej. Chciałabym się z Wami dzisiaj jednak podzielić krótką historią dnia wczorajszego. 

Wróciłam do domu około 16. Potrzebowałam chwili odpoczynku. Chwila zamieniła się w kilka godzin. Nienawidzę gdy tak się dzieje, ale o 19 stwierdziłam, że w końcu przyszedł czas, aby zabrać się za sprawy związane ze szkołą. Długi odpoczynek jednak nie pomógł. Nic mi nie wchodziło do głowy, spanikowałam wiedząc już, że ten wieczór nie będzie łatwy. Zaczęłam płakać- odrobinę za mocno jak na taką drobnostkę, ale przynajmniej dzięki temu poczułam się lepiej. Lepiej wciąż nie oznaczało dobrze. Nagle w mojej głowie pojawiło się jedno słowo: rower. Chciałam je wyrzucić z myśli, tłumacząc sobie, że nie mam czasu na przejażdżkę. Ten mały głosik był chyba jednak silniejszy ode mnie. Zignorowałam wszystko i wbrew planom zasiadłam przed kierownicą mojego dwukołowca. Wzięłam telefon i słuchawki, włączyłam muzykę, która zawsze daje mi kopa do działania i pojechałam przed siebie. Taka krótka wyprawa miała dla mnie zbawienny wpływ. Chyba sobie nie zdawałam z tego sprawy, dopóki nie wróciłam z czerwonym nosem i uśmiechem na ustach do domu. Ilość pracy domowej nie zmalała. A mimo wszystko nie była już aż tak przerażająca. 

To nie był pierwszy raz, kiedy rower pomógł mi w uporządkowaniu sobie pewnych rzeczy w głowie. Pamiętam, że w dniu powrotu z wakacyjnego obozu to on był moim towarzyszem przez kilka godzin. Nie potrzebowałam spotkania z drugą osobą. Wystarczyła samotna przejażdżka po osiedlu, aby wiele rzeczy zaczęło nabierać nowego sensu. A może one ten sens miały od zawsze, tylko po prostu gdzieś o nim zapominałam?

Aż trudno mi uwierzyć w to, że jako dziecko nie lubiłam jeździć na dwóch kółkach. Największą frajdę w tym temacie sprawiał mi wtedy śliczny, różowy kolor mojego rowerka. Na barwie się jednak kończyło, a na wycieczki rowerowe jeździłam może trzy razy do roku. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że dwa lata temu spróbowałam przekonać się do takich wypraw. Dzisiaj? Jestem w nich zakochana. 

Przyjacielem nie musi być człowiek. Ja znalazłam go w rowerze, choć nie wiem jak głupio by to nie brzmiało. Taka jest jednak prawda- czasem kiedy nie mogę zrozumieć samej siebie, właśnie on pomaga mi znaleźć nowe spojrzenie na wszystko. Jest jednocześnie na wyciągnięcie ręki. A gdy wyciągnę do niego rękę, zaprowadzi mnie w miejsca, których uroku wcześniej nie dostrzegałam. Mogę się przy nim śmiać, mogę przy nim płakać. I czuję, że to właśnie jego będzie mi brakować całą zimę. Jak dobrze, że za kilka miesięcy znów będę mogła chodzić na rower codziennie.






|Kombinezon- H&M| Kurtka jeansowa-?| Espadryle- Bershka|

Miłego dnia! xx

sobota, 3 września 2016

Bye holidays, hi school


Z każdą chwilą sierpnia tegoroczne wakacje zbliżały się do końca. A skoro zbliżały się do końca, to ten koniec musiał w końcu nastąpić. Chyba nie zdawałam sobie sobie z tego sprawy, dopóki sama nie musiałam wstać o szóstej, założyć spódnicy, spojrzeć w telefon, a na jego wyświetlaczu zobaczyć datę 1 września. Jak zdążyłam już usłyszeć w czwartek, rok szkolny 2016/2017 został oficjalnie rozpoczęty! 

Wakacje naładowały moje baterie, przyniosły mi dużo motywacji i zdecydowanie spełniły moje oczekiwania. Co robiłam?
  • Byłam na ukochanym obozie językowym;
  • Spędziłam z rodzicami czas nad morzem;
  • Odkrywałam z przyjaciółką uroki Kazimierza Dolnego;
  • Czytałam książki, na które nie znalazłam czasu w roku szkolnym;
  • Jeździłam do parku na codzienne lody i wieczorne gry w Uno;
  • Znalazłam czas na spotkania z bliższymi i dalszymi znajomymi;
  • Zrobiłam 47 rzeczy z mojej listy 100 rzeczy do zrobienia w wakacje, o której pisałam jakiś czas temu (klik). Cóż, jestem sobą nieco zawiedziona, ale pozostałe czynności na pewno zaczekają do przyszłego lata! Jednocześnie bawiłam się świetnie biegając boso w deszczu po to, aby chwilę później iść skakać na trampolinie;
  • Piekłam, gotowałam i śmiałam się sama z siebie, widząc, jak mi to wychodzi!
  • Odpoczęłam, a do szkoły wróciłam z podwójną energią do pracy i do porannego wstawania. Mam nadzieję, że ten entuzjazm zostanie we mnie jeszcze na długo!
  •  
Cóż, czego nie robiłam? Na pewno nie myślałam o nadchodzącym roku szkolnym. Rzeczy z tym związane odłożyłam na ostatnią chwilę, co zapewniło mi trochę stresu. Trzeba jednak na nowo przyzwyczaić się do tych nerwów, które przecież znowu będą towarzyszyć mi codziennie. Ten rok będzie dla mnie wyjątkowo ciężki, ale jednocześnie ciekawy. W końcu to trzecia klasa gimnazjum. Już po pierwszym dniu lekcji czuję się dziwnie, będąc najstarszym rocznikiem w szkole. Coś mi jednak mówi, że ten rok przyniesie mi wiele niespodzianek i z pewnością nie pozwoli się nudzić. Nie zabraknie wzlotów i upadków, łez i śmiechów. Stresu związanego z egzaminami. Świetnych chwil spędzonych z moją klasą. Właśnie na ten ostatni punkt liczę najbardziej- nic nie dzieje się dwa razy, a już wiem, jak bardzo będzie mi za rok brakować każdej jednej osoby, którą tu poznałam.
 

Wiele ludzi uważa nowy rok za powód do zmian. Ja postanowień noworocznych nie mam prawie nigdy, natomiast zawsze przed rozpoczęciem roku szkolnego stawiam sobie wymagania dość wysoko. Chyba nic dziwnego, skoro wrzesień dla każdego ucznia jest nową szansą. Bez względu na to, z jakimi ocenami i nastawieniem zaczęliśmy wakacje, dwa miesiące później możemy wrócić do szkoły z czystą kartą. To, jak ją "zapełnimy" zależy tylko od nas. Choć uczę się dobrze, a towarzystwo którym się otaczam tworzą w większości wartościowi ludzie, chcę, aby kilka rzeczy w moim planie dnia i stylu myślenia uległo zmianie. To nie będą duże zmiany, ale zacznę od ograniczenia marnowania czasu w Internecie do minimum. Czy będzie łatwo? Na pewno nie będzie. Wiem jednak, że jeżeli już Wam o tym powiem, będzie mi po prostu głupio zrezygnować.

Dajcie mi znać, czy macie jakieś postanowienia na ten rok szkolny! Trzymajcie się xx

piątek, 26 sierpnia 2016

Evenings like this

Wiecie co uwielbiam w blogowaniu? To, że wieczorem mogę usiąść, włączyć komputer i muzykę, a ona z kolei otworzy mi umysł. I zacząć po prostu pisać. Pisać cokolwiek przyjdzie mi do głowy, a jednak starając się, żeby całość trzymała się kupy. Witam Was w kolejny z takich wieczorów. Jak Wy go spędzacie? xx

7 sierpnia wróciłam z ostatniego ze swoich wakacyjnych wyjazdów. Aż trudno mi uwierzyć, że od tamtej pory jestem w Warszawie. Czas leci tak szybko, że czuję, jakby wakacje dopiero co się zaczęły, a gdy patrzę w kalendarz, widzę, że dobiegają one końca. Podczas tak długiej przerwy moje dni wyglądają zupełnie inaczej niż w roku szkolnym. Codzienne spotkania ze znajomymi, wychodzenie w pośpiechu z domu i wieczorne czytanie książek to zdecydowanie rzeczy, które są mi teraz wyjątkowo bliskie. Staram się korzystać z czasu wolnego maksymalnie, bo wiem, że już niedługo nie będzie go aż tyle. Częściowo jest to moja wina, bo to moje umiejętności organizacji czasu są dość słabe. Liczę jednak na to, że naprawdę uda mi się nad tym popracować!

Mam dzisiaj dla Was kilka zdjęć w stylizacji, którą uwielbiam. Jest bardzo lekka, ma w sobie trochę koloru i co najważniejsze- kojarzy mi się właśnie z latem. Od dawna podobały mi się kimona, ale kiedy w końcu kupiłam swoje, potrzebowałam czasu żeby się do niego stuprocentowo przekonać. Teraz jestem w nim zakochana! Na jednym ze zdjęć mam również okulary, które- jak może zauważyliście po poprzednich postach- stały się wręcz moim atrybutem. Nie wyobrażam sobie lata bez nich.




Kimono- H&M| top- H&M| Spodenki- Carry| Okulary- H&M
Dajcie mi znać, co dzisiaj robiliście- niezależnie od tego, kiedy to czytacie. Ja upiekłam ciasto i poszłam do parku na lody. Jestem ciekawa, co się u Was działo przez te kilka godzin! Buziaki xx

piątek, 19 sierpnia 2016

Real inspiration

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam otaczać się inspirujacymi ludźmi. To świetne uczucie, kiedy poznajesz kogoś, kto ciągnie cię tylko w górę. Nie dlatego, że wybitnie zależy mu na twoim szczęściu. Taki człowiek robi to nieświadomie. Choć znam parę takich osób, dopiero kilka dni temu uświadomiłam sobie, że właśnie to jest najlepsza inspiracja. Nie miks ładnych zdjęć, nie cytaty, a styczność z żywymi słowami prosto od żywej osoby.

Nie będę mówić, że nie lubię oglądać ładnych zdjęć, bo uwielbiam. Nie powiem że cytaty to jakaś głupota, bo czasem potrafią dać do myślenia. Jednak najczęściej po zobaczeniu tego typu "motywacji" zapominam o niej już kilka minut później. Właśnie tu jest ta różnica- wydaje mi się, że rozmowa z prawdziwą osobą może nam dać czasem więcej, niż moglibyśmy myśleć.

Gdy kilka dni temu wróciłam do domu od siostry, czułam, jakby jakaś część mnie się zmieniła. Żałuję, że nie dostrzegałam wcześniej, jak wiele ciekawych historii może kryć się za jedną rozmową. Jednocześnie jestem wdzięczna, że w ogóle mogłam te historie usłyszeć. Po powrocie do domu uświadomiłam sobie, jak mało wiem na temat wojny, jak świetną sprawą może być wolontariat, na który planuję się zapisać od roku. Być może gdyby takie historie opowiadał mi ktoś inny, nie poruszyłyby mnie do tego stopnia. Nie wiem zresztą, czy poruszenie to dobre słowo. Może lepszym będzie determinacja i jakaś wyjątkowa energia, o którą wróciłam do domu bogatsza?

 Poszerzam wiedzę na różne tematy nie z przymusu. Trochę z przyzwoitości, trochę z ciekawości. Czytam, rozmyślam, wyciągam wnioski. Chciałabym kiedyś usłyszeć, że moje słowa są inspirujące. W końcu sama od siebie nie dowiem się, czy takie będą. Póki co jednak cieszę się możliwością spotykania ciekawych ludzi, bo widzę, jaki mają na mnie wpływ. Ktoś opowiada, ja słucham, analizuję, zabieram się do działania. Chyba mogę być z tego dumna. Dziękuję, inspirująca osobo.

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe zdjęć, które są dość zwyczajne. Miałam jednak ochotę na coś trochę innego,  więc tym razem zostałam z aparatem w domu i to tu starałam się sfotografować to, co jest dla mnie codziennością. Miłego dnia! xx

piątek, 12 sierpnia 2016

Priorities

 

O czym marzysz? Co chciałbyś robić w przyszłości? Co jest dla ciebie najważniejsze? Jestem pewna, że znasz odpowiedź przynajmniej na jedno z tych pytań. Właśnie tak się tworzą priorytety. Zaczyna nam na czymś zależeć, snujemy plany, chcemy osiągać cele. Czasem to one pchają nas do przodu, będąc jedyną motywacją do dalszych działań. I dobrze. Możemy to potraktować jako naszą małą misję. Dziś może ci zależeć na uczeniu się pilnie biologii i chemii, po to, aby jutro zostać świetnym lekarzem i powiedzieć sobie, że po prostu się udało. Nie mówię tu tylko o tak dużych planach. Jeżeli zamierzamy pracować ciężko na coś, co czeka nas choćby za miesiąc, jestem pewna, że te efekty osiągniemy. Determinacja nie idzie na marne.
Choć zazwyczaj mamy różne priorytety, często wydaje się, że jedno marzenie ma wielu właścicieli. Są setki ludzi, którzy chcą pójść na koncert ulubionego zespołu. Inni chcą tylko ogólnej miłości i akceptacji. Nie warto na siłę wymyślać oryginalnych marzeń. Jak to mówią- niejednemu psu na imię Burek. A każdy Burek może mieć swoją historię. Tak samo jest właśnie z priorytetami. Choć mogą się wydawać takie same, to od nas zależy, jaką drogą dotrzemy do celu. A nasza droga  może być zupełnie inna niż ta obrana przez tłumy. 

Mam wrażenie, że dziś okazujemy za mało akceptacji jeżeli chodzi o cele i pasje innych, bo w końcu zainteresowania też mogą być naszymi priorytetami. Łatwo rzucić złośliwą uwagę, zadrwić z kogoś, egoistycznie myśląc o tym, jak zepsuć tej osobie frajdę z tego, co robi. Zamiast zająć się pracą nad własnym sukcesem, wolimy umniejszyć osiągnięcia innych. Nikt się nie przyzna, a jednak tacy właśnie jesteśmy.Trzeba pamiętać, że nikt nie zrobi nic za nas. Warto zacząć więc starać się teraz, aby za kilka lat nie stać w tym samym miejscu, patrząc z zazdrością na kolejną szczęśliwą osobę.
Dla mnie na tę chwilę najważniejsze jest zdrowie, rodzina, przyjaciele. Przyszłość to dla mnie dalej niewiadoma, choć chciałabym zwiedzić trochę świata i uczyć się języków, bo sprawia mi to ogromną przyjemność.





| Okulary- H&M | Czerwona bransoletka- Apart | Bluzka- H&M|

Dajcie mi znać, co wy uważacie za swoje priorytety- jestem tego baardzo ciekawa.  Buziaki! xx

niedziela, 24 lipca 2016

Polish seaside

Od kilku tygodni jestem całkowicie w rozjazdach. Tym razem piszę do Was znad Bałtyku. I choć może zabrzmi to nieco pocztówkowo, chcę Was z tego miejsca bardzo serdecznie pozdrowić! Uwielbiam przebywać nad morzem, choć zawsze takie wakacje wyobrażam sobie nieco inaczej niż rzeczywiście one wyglądają. Przykładowo, planowałam zrobić tu mnóstwo ślicznych zdjęć. W rezultacie aparat towarzyszył mi może dwa razy podczas przechadzek. Codzienna jazda na rowerze również okazała się wyzwaniem- chyba przyszedł czas przyznać przed samą sobą, że lenistwo po prostu wygrało. Mimo wszystko, podobno najlepsze wspomnienia powstają niespodziewanie i spontanicznie. Dlatego wręcz się cieszę, że pozwoliłam planom nieco się zmienić, zamiast ślepo za nimi podążać bez względu na chęci. 

Tak jak pisałam wcześniej, nie udało mi się zrobić tysięcy zdjęć, ale mam ich przynajmniej kilkadziesiąt. Małą częścią z nich podzielę się z Wami poniżej. 

Dajcie mi znać, jakie wrażenie na Was wywierają polskie plaże i nadmorskie miejscowości. Można się spotkać z rozbieżnymi opiniami na ten temat, więc jestem ciekawa, jak Wam się tu wypoczywa!



Mama nieświadomie też zapozowała do zdjęcia!




Buziaki xx

niedziela, 17 lipca 2016

Happiness looks gorgeous on you

 Hej! Jak się macie? x


Dzisiaj przychodzę do Was z porcją zdjęć z warszawskich fontann. Pogoda w stolicy jest ostatnio dość zmienna- raz słońce samo wygania mnie na dwór, innego dnia patrzę przez okno, jak na zewnątrz szaleje burza.

Wybierając się na miasto, sama nie wiedziałam, co na siebie założyć. W końcu zdecydowałam się na bluzę, którą noszę głównie w okresie jesiennym. Odkopałam ją jednak z dna szafy i wiedziałam, że to będzie dobry dzień. Napis na bluzie sam się prosi o uśmiech!

Oczywiście, pogodowo nie trafiłam idealnie. Momentami było mi o wiele za gorąco, ale wiem też, że czasem byłoby mi za zimno, gdybym nie miała na sobie nic cieplejszego. Na szczęście deszczy udało się uniknąć. Był to zdecydowanie jeden z lepszych dni w tym tygodniu. Mogę tylko podziękować przyjaciółce Oli, że w końcu zaciągnęła mnie na fontanny, na które od dawna chciałam iść!



Bluza- H&M | Spodnie- H&M | Buty- Converse | Okulary-?

wtorek, 12 lipca 2016

Two weeks of different life

Znacie to uczucie, kiedy wracacie z ulubionego obozu i czujecie tylko pustkę? Nie jesteście w nastroju z nikim rozmawiać, a jedyne o czym myślicie, to miejsce i ludzie, z którymi spędziliście dwa tygodnie. Właśnie tak czuję się teraz. Kilka dni temu wróciłam z wyjazdu, na którym byłam po raz piąty i niestety ostatni- w przyszłym roku wiek nie pozwoli mi pojechać tam po raz kolejny. Muszę przyznać, że w tym roku ta poobozowa depresja trwa u mnie wyjątkowo długo. Strasznie tęsknię za Serwami, w których spędziłam te dwa tygodnie i oczywiście za ludźmi, których poznałam. Mimo wszystko, gdy słucham obozowych piosenek, oglądam zdjęcia czy też przypominam sobie zabawne sytuacje z tego miejsca, uśmiech sam ciśnie mi się na usta. 


Mam wrażenie, że te coroczne obozy są dla mnie małą przerwą od codziennej rzeczywistości. Spędzam dwa tygodnie z ludźmi, z którymi nie miałam do czynienia nigdy i z ludźmi, których mam szansę zobaczyć tylko raz w roku podczas tych wyjazdów. Grafik każdego dnia nagle staje się zapełniony przeróżnymi zajęciami, a ja cieszę się, bo w końcu nie ma tu miejsca na moje rozbałaganienie i codzienne rozmyślania, co pożytecznego mogę zrobić. Może dlatego jest mi tak trudno przestawić się po powrocie na dawny tryb funkcjonowania. Mam świadomość, że już nie zostanę obudzona białoruską muzyką, nie będę ubierać się w pośpiechu, aby zdążyć na poranny rozruch. Mówią, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Czy mogę więc Serwy nazwać moim drugim domem?


Obóz to dla mnie trudny temat do poruszania na blogu, choć brzmi dość lekko. Chcę, aby to, co działo się w Serwach, zostało w Serwach i w mojej pamięci, a nie na stronie internetowej. Dlatego nie rozwodzę się tu nad każdym szczegółem wyjazdu. Jednocześnie dni spędzane na tych obozach były najbardziej wyczekiwanymi dniami każdych moich wakacji, a nie chciałam ich tu całkowicie pominąć, skoro stanowią dla mnie coś tak ważnego.


Mimo tego, że w Serwach spędziłam świetne 13 dni, naprawdę stęskniłam się za blogowaniem! Taka przerwa dobrze zrobiła- teraz mogę wrócić tu ze świeżym umysłem i dwukrotnie większą motywacją. Widzimy się niedługo! Miłych wakacji xx

poniedziałek, 27 czerwca 2016

How june passed by

Czerwiec był dla mnie intensywnym miesiącem. Na szczęście, nie wiązało się to z niczym stresującym- muszę przyznać, że cały ten czas upłynął mi bardzo przyjemnie. Dopinanie planów wakacyjnych na ostatni guzik, spotkania ze znajomymi, wszechobecny luz- właśnie taki był ten miesiąc, który pożegnamy za kilka dni. Zapraszam Was na nieco wcześniejsze podsumowanie mojego czerwca. Działo się naprawdę dużo!

Z 4 na 5 czerwca nocowały u mnie przyjaciółki- Wiktoria i Ola. Nie widujemy się często, a nie wiadomo czy w wakacje uda nam się spotkać we trzy- trzeba było więc zrobić to nieco wcześniej. Bawiłyśmy się świetnie- poszłyśmy do parku, zjadłyśmy pizzę, nakręciłyśmy parę filmików, a w niedzielę rano zaczęłyśmy oblewać się wodą. Takie spotkania znaczą dla mnie naprawdę wiele- w końcu nie możemy powtarzać ich codziennie. Dziękuję więc dziewczynom za ten weekend xx 



Tydzień później w sobotę odbyła się impreza urodzinowa jednej z moich przyjaciółek z klasy- Oli. Mamy to szczęście, że w klasie trzymamy się w paczce ośmioosobowej- stanowimy naprawdę zgraną grupę i rozumiemy się bez słów. Cała siódemka (pomijając jubilatkę) została więc na przyjęcie zaproszona- niestety dwie dziewczyny nie mogły się pojawić. Mimo wszystko, spędziłyśmy u Oli cudowny czas. Muszę się pochwalić, że spośród koleżanek wytrzymałam najdłużej bez roześmiania się na opowiadane przez nie żarty. Zaskoczeniem był tort w kształcie królika, który był przepyszny! Oli składam najlepsze życzenia raz jeszcze xx


17 czerwca moi rodzice wyjechali na Mazury na weekend. Musiałam przez to pojechać na noc do kolejnej Oli, z którą nie widuję się za często. Inaczej- bardzo chciałam do niej pojechać! Była to jedyna i najlepsza możliwość spędzenia tego weekendu. Miałyśmy mnóstwo czasu żeby porozmawiać na nurtujące nas tematy, pójść do parku linowego czy obejrzeć film Trzy metry nad niebem, którego obejrzenie planowałam od dawna. Zabrałam do Oli swój aparat, ale czas zleciał tak szybko, że zupełnie zapomniałam o jakichkolwiek zdjęciach. Uwielbiam takie spontaniczne spotkania- zwłaszcza, jeżeli trwają więcej niż jeden dzień!


Nie mogę pominąć kolejnego wydarzenia, które miało miejsce zaledwie jeden dzień po moim spotkaniu z Olą. Tym razem znów zobaczyłam się z dziewczynami z klasy- było nas więc osiem. Ta liczba nie przeszkodziła nam jednak w zorganizowaniu nocowania dla naszej całej grupy! Połączyłyśmy je z naszym własnym festiwalem kolorów- na ten oficjalny, w Warszawie, niestety nie udało nam się wybrać. Mogę bez wahania przyznać, że było to najlepsze nocowanie w moim życiu- choć część z nas poszła spać po trzeciej, całą grupą zdążyłyśmy jeszcze wybrać się na nocny spacer i zagrać w mafię. Ja nie zasnęłam przez całą noc, ale myślę, że było zdecydowanie warto!


 Ostatnim szczególnym dla mnie dniem był 24 czerwca. Myślę, że zakończenie roku szkolnego, które przypadło akurat na tę datę, żadnemu uczniowi nie jest obojętne. Odebrałam świadectwo, pożegnałam się na dwa miesiące z klasą i ruszyłam do domu, aby przygotować swoją imprezę urodzinową! W tym roku swoje prawdziwe urodziny spędzę na obozie, więc to spotkanie było ostatnią szansą na zobaczenie się ze znajomymi. Może Was nie zaskoczę, ale jest to wciąż ta sama grupka- nierozłączne osiem osób. Jak na lato przystało, było bardzo gorąco- postanowiłyśmy więc zorganizować bitwę na balony z wodą. Po chwili byłyśmy całe mokre, lecz nikomu to nie przeszkadzało- w końcu to tylko sposób na ochłodzenie się. Cały dzień przepełniony był śmiechem- tym z powodu dwumiesięcznego luzu i tym z powodu miłego spotkania. Czy mogłam sobie wyobrazić lepszy początek wakacji?


Nie mogę uwierzyć, że czerwiec zleciał tak szybko. Mimo to, nie żałuję ani chwili i jestem pewna, że będę świetnie wspominać każdą z nich! Ostatnie dni tego miesiąca spędzę na moim ukochanym obozie językowym. Z tego powodu przez dwa tygodnie raczej mnie tu nie będzie. Mam nadzieję, że wrócę jednak wypoczęta i z głową pełną pomysłów! Życzę Wam miłych wakacji, buziaki x

niedziela, 19 czerwca 2016

Growing up


Czasem nie mogę uporać się z myślą, że dorastam. Czas płynie, my stajemy się starsi i poważniejsi. Zmieniamy otoczenie, zamykamy pewne etapy w naszym życiu, rozpoczynając kolejne. Czy czuję się z tym dobrze? Cóż, na codzień nie widzę różnicy w swoim wyglądzie i zachowaniu, ale na przestrzeni lat dostrzegam ogromne zmiany.

Za tydzień zakończenie roku szkolnego. Po wakacjach zacznę trzecią klasę, a wraz z nią kolejny wyścig o oceny. Do tego dojdą jeszcze egzaminy. Mimo wszystko, mam zamiar wykorzystać ten rok jak najlepiej wraz ze swoją klasą. W końcu nic nie dzieje się dwa razy, a nie wiadomo, czy później spotkamy się jeszcze w tym samym składzie. Mam wrażenie, że dopiero co pełna obaw przychodziłam do gimnazjum, a nawet się nie obejrzę, kiedy będę musiała je już opuścić.

Są osoby w moim wieku, które widzą wyraźnie swoją przyszłość i nie mogą się doczekać, aby w nią wkroczyć. Ja od kiedy pamiętam nie chcę dorastać. Niestety, taka jest kolej rzeczy- bez względu na to, czy mi się to podoba, staję się coraz starsza. Mimo wszystko, doceniam swój wiek. Mogę robić pewne rzeczy, za które jako dziecko nie mogłabym się zabrać, a jeszcze nie mam na sobie tak dużej odpowiedzialności, jak dorośli. 

Gdy ktoś pyta mnie o moje plany na przyszłość, wzruszam ramionami. Nie wiem w tym temacie zupełnie nic. Może właśnie tak ma zostać, przynajmniej na tę chwilę. Zaczekam, aż los da mi jakąś podpowiedź dotyczącą tego, co mnie czeka. Nie jestem gotowa na podejmowanie dużych decyzji. Traktuję siebie jako dziecko. I czasem chciałabym nim nadal być.


              Spodnie- DIY | Koszulka- H&M | Worek- Kino Dzieci | Trampki- Converse                    


Miłego dnia x