wtorek, 12 lipca 2016

Two weeks of different life

Znacie to uczucie, kiedy wracacie z ulubionego obozu i czujecie tylko pustkę? Nie jesteście w nastroju z nikim rozmawiać, a jedyne o czym myślicie, to miejsce i ludzie, z którymi spędziliście dwa tygodnie. Właśnie tak czuję się teraz. Kilka dni temu wróciłam z wyjazdu, na którym byłam po raz piąty i niestety ostatni- w przyszłym roku wiek nie pozwoli mi pojechać tam po raz kolejny. Muszę przyznać, że w tym roku ta poobozowa depresja trwa u mnie wyjątkowo długo. Strasznie tęsknię za Serwami, w których spędziłam te dwa tygodnie i oczywiście za ludźmi, których poznałam. Mimo wszystko, gdy słucham obozowych piosenek, oglądam zdjęcia czy też przypominam sobie zabawne sytuacje z tego miejsca, uśmiech sam ciśnie mi się na usta. 


Mam wrażenie, że te coroczne obozy są dla mnie małą przerwą od codziennej rzeczywistości. Spędzam dwa tygodnie z ludźmi, z którymi nie miałam do czynienia nigdy i z ludźmi, których mam szansę zobaczyć tylko raz w roku podczas tych wyjazdów. Grafik każdego dnia nagle staje się zapełniony przeróżnymi zajęciami, a ja cieszę się, bo w końcu nie ma tu miejsca na moje rozbałaganienie i codzienne rozmyślania, co pożytecznego mogę zrobić. Może dlatego jest mi tak trudno przestawić się po powrocie na dawny tryb funkcjonowania. Mam świadomość, że już nie zostanę obudzona białoruską muzyką, nie będę ubierać się w pośpiechu, aby zdążyć na poranny rozruch. Mówią, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Czy mogę więc Serwy nazwać moim drugim domem?


Obóz to dla mnie trudny temat do poruszania na blogu, choć brzmi dość lekko. Chcę, aby to, co działo się w Serwach, zostało w Serwach i w mojej pamięci, a nie na stronie internetowej. Dlatego nie rozwodzę się tu nad każdym szczegółem wyjazdu. Jednocześnie dni spędzane na tych obozach były najbardziej wyczekiwanymi dniami każdych moich wakacji, a nie chciałam ich tu całkowicie pominąć, skoro stanowią dla mnie coś tak ważnego.


Mimo tego, że w Serwach spędziłam świetne 13 dni, naprawdę stęskniłam się za blogowaniem! Taka przerwa dobrze zrobiła- teraz mogę wrócić tu ze świeżym umysłem i dwukrotnie większą motywacją. Widzimy się niedługo! Miłych wakacji xx

9 komentarzy:

  1. Jestem chyba jedyną osobą na świecie, która nigdy nie była na obozie :D
    agnieszkaa-es.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jedyną, haha! Sama znam kilka osób, które na obozy nie jeżdżą. Mimo wszystko, bardzo polecam ci takie wyjazdy x

      Usuń
  2. Nie znam tego uczucia - nie byłam na obozie, choć chciałabym to zmienić, bo zauważyłam, że wiele osób je mile wspomina.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja oprócz wycieczek szkolnych nigdy nie byłam na rzeczach typu obozy więc niestety nie wiem zbytnio jakie to uczucie taka "depresja poobozowa", ale sądzę że to podobnie co spotykanie internetowych przyjaciół lub jeżdżenie na koncerty który są jedyne w swoim rodzaju. Dlatego po części rozumiem. Na pewno w przyszłym roku trafisz na nowy pomysł spędzenia czasu, nowy obóz.

    Zapraszam na nowy post :) [KLIK]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam na jakimkolwiek obozie, ale myślę, że to musi być dobra zabawa i świetne wspomnienia :)

    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja byłam na kilku obozach, ale były to obozy taneczne, gdzie nie liczyła się dobra zabawa tylko trening. Nie wspominam ich za dobrze, zabierano nam telefony, zero czasu wolnego. A po każdym treningu wszyscy płakali z bólu, do tego moja grupa trafiła na opiekunkę, która nie dawała żyć. Mam nadzieję, że kiedyś przekonam się do innych obozów, bo jak na razie takich wyjazdów mam dość. Fajnie, że ty się dobrze bawiłaś! :*

    Jull.pl - klik!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacyjne fotki! ^^


    Dzisiaj ostatnia szansa, aby dostać pudełko pełne japońskich słodyczy:
    http://klaudencja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. super zdjęcia :))

    zapraszam do mnie wczoraj dodałam pierwszy post ;* - wrysia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze to się nie dziwię, że masz taki nastrój. Gdybym się tak przywiązała jak Ty, pewnie miałabym podobnie. Bo gdzie zostawia się część swojego serca, to tym ciężej jest o tym miejscu zapomnieć.

    minimalistyczny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń