poniedziałek, 27 czerwca 2016

How june passed by

Czerwiec był dla mnie intensywnym miesiącem. Na szczęście, nie wiązało się to z niczym stresującym- muszę przyznać, że cały ten czas upłynął mi bardzo przyjemnie. Dopinanie planów wakacyjnych na ostatni guzik, spotkania ze znajomymi, wszechobecny luz- właśnie taki był ten miesiąc, który pożegnamy za kilka dni. Zapraszam Was na nieco wcześniejsze podsumowanie mojego czerwca. Działo się naprawdę dużo!

Z 4 na 5 czerwca nocowały u mnie przyjaciółki- Wiktoria i Ola. Nie widujemy się często, a nie wiadomo czy w wakacje uda nam się spotkać we trzy- trzeba było więc zrobić to nieco wcześniej. Bawiłyśmy się świetnie- poszłyśmy do parku, zjadłyśmy pizzę, nakręciłyśmy parę filmików, a w niedzielę rano zaczęłyśmy oblewać się wodą. Takie spotkania znaczą dla mnie naprawdę wiele- w końcu nie możemy powtarzać ich codziennie. Dziękuję więc dziewczynom za ten weekend xx 



Tydzień później w sobotę odbyła się impreza urodzinowa jednej z moich przyjaciółek z klasy- Oli. Mamy to szczęście, że w klasie trzymamy się w paczce ośmioosobowej- stanowimy naprawdę zgraną grupę i rozumiemy się bez słów. Cała siódemka (pomijając jubilatkę) została więc na przyjęcie zaproszona- niestety dwie dziewczyny nie mogły się pojawić. Mimo wszystko, spędziłyśmy u Oli cudowny czas. Muszę się pochwalić, że spośród koleżanek wytrzymałam najdłużej bez roześmiania się na opowiadane przez nie żarty. Zaskoczeniem był tort w kształcie królika, który był przepyszny! Oli składam najlepsze życzenia raz jeszcze xx


17 czerwca moi rodzice wyjechali na Mazury na weekend. Musiałam przez to pojechać na noc do kolejnej Oli, z którą nie widuję się za często. Inaczej- bardzo chciałam do niej pojechać! Była to jedyna i najlepsza możliwość spędzenia tego weekendu. Miałyśmy mnóstwo czasu żeby porozmawiać na nurtujące nas tematy, pójść do parku linowego czy obejrzeć film Trzy metry nad niebem, którego obejrzenie planowałam od dawna. Zabrałam do Oli swój aparat, ale czas zleciał tak szybko, że zupełnie zapomniałam o jakichkolwiek zdjęciach. Uwielbiam takie spontaniczne spotkania- zwłaszcza, jeżeli trwają więcej niż jeden dzień!


Nie mogę pominąć kolejnego wydarzenia, które miało miejsce zaledwie jeden dzień po moim spotkaniu z Olą. Tym razem znów zobaczyłam się z dziewczynami z klasy- było nas więc osiem. Ta liczba nie przeszkodziła nam jednak w zorganizowaniu nocowania dla naszej całej grupy! Połączyłyśmy je z naszym własnym festiwalem kolorów- na ten oficjalny, w Warszawie, niestety nie udało nam się wybrać. Mogę bez wahania przyznać, że było to najlepsze nocowanie w moim życiu- choć część z nas poszła spać po trzeciej, całą grupą zdążyłyśmy jeszcze wybrać się na nocny spacer i zagrać w mafię. Ja nie zasnęłam przez całą noc, ale myślę, że było zdecydowanie warto!


 Ostatnim szczególnym dla mnie dniem był 24 czerwca. Myślę, że zakończenie roku szkolnego, które przypadło akurat na tę datę, żadnemu uczniowi nie jest obojętne. Odebrałam świadectwo, pożegnałam się na dwa miesiące z klasą i ruszyłam do domu, aby przygotować swoją imprezę urodzinową! W tym roku swoje prawdziwe urodziny spędzę na obozie, więc to spotkanie było ostatnią szansą na zobaczenie się ze znajomymi. Może Was nie zaskoczę, ale jest to wciąż ta sama grupka- nierozłączne osiem osób. Jak na lato przystało, było bardzo gorąco- postanowiłyśmy więc zorganizować bitwę na balony z wodą. Po chwili byłyśmy całe mokre, lecz nikomu to nie przeszkadzało- w końcu to tylko sposób na ochłodzenie się. Cały dzień przepełniony był śmiechem- tym z powodu dwumiesięcznego luzu i tym z powodu miłego spotkania. Czy mogłam sobie wyobrazić lepszy początek wakacji?


Nie mogę uwierzyć, że czerwiec zleciał tak szybko. Mimo to, nie żałuję ani chwili i jestem pewna, że będę świetnie wspominać każdą z nich! Ostatnie dni tego miesiąca spędzę na moim ukochanym obozie językowym. Z tego powodu przez dwa tygodnie raczej mnie tu nie będzie. Mam nadzieję, że wrócę jednak wypoczęta i z głową pełną pomysłów! Życzę Wam miłych wakacji, buziaki x

niedziela, 19 czerwca 2016

Growing up


Czasem nie mogę uporać się z myślą, że dorastam. Czas płynie, my stajemy się starsi i poważniejsi. Zmieniamy otoczenie, zamykamy pewne etapy w naszym życiu, rozpoczynając kolejne. Czy czuję się z tym dobrze? Cóż, na codzień nie widzę różnicy w swoim wyglądzie i zachowaniu, ale na przestrzeni lat dostrzegam ogromne zmiany.

Za tydzień zakończenie roku szkolnego. Po wakacjach zacznę trzecią klasę, a wraz z nią kolejny wyścig o oceny. Do tego dojdą jeszcze egzaminy. Mimo wszystko, mam zamiar wykorzystać ten rok jak najlepiej wraz ze swoją klasą. W końcu nic nie dzieje się dwa razy, a nie wiadomo, czy później spotkamy się jeszcze w tym samym składzie. Mam wrażenie, że dopiero co pełna obaw przychodziłam do gimnazjum, a nawet się nie obejrzę, kiedy będę musiała je już opuścić.

Są osoby w moim wieku, które widzą wyraźnie swoją przyszłość i nie mogą się doczekać, aby w nią wkroczyć. Ja od kiedy pamiętam nie chcę dorastać. Niestety, taka jest kolej rzeczy- bez względu na to, czy mi się to podoba, staję się coraz starsza. Mimo wszystko, doceniam swój wiek. Mogę robić pewne rzeczy, za które jako dziecko nie mogłabym się zabrać, a jeszcze nie mam na sobie tak dużej odpowiedzialności, jak dorośli. 

Gdy ktoś pyta mnie o moje plany na przyszłość, wzruszam ramionami. Nie wiem w tym temacie zupełnie nic. Może właśnie tak ma zostać, przynajmniej na tę chwilę. Zaczekam, aż los da mi jakąś podpowiedź dotyczącą tego, co mnie czeka. Nie jestem gotowa na podejmowanie dużych decyzji. Traktuję siebie jako dziecko. I czasem chciałabym nim nadal być.


              Spodnie- DIY | Koszulka- H&M | Worek- Kino Dzieci | Trampki- Converse                    


Miłego dnia x

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Review of life

Szukając pomysłu na post doszłam do wniosku, że przyszedł czas na pierwszą tutaj recenzję. Nie chcę się jednak rozwodzić nad cudownością książki czy filmu, którego i tak nikt nie zna. W zamian za to przedstawię Wam mój punkt widzenia dotyczący... życia. Bo w końcu gdyby nie ono, to nikt nie założyłby bloga, nikt nie napisałby recenzji książki, bo nikt nie miałby okazji wcześniej tej powieści przeczytać. A jeżeli czytacie to zdanie, to znaczy, że już możecie coś o życiu powiedzieć. 


Za kilkanaście dni będę miała 15 lat. 15 lat to około 5500 dni. Każdy z nich to setki wykonanych czynności, dziesiątki poznanych ludzi, łzy i uśmiechy, problemy, osiągnięcia i wspomnienia. Wypowiedziane słowa, przesłuchane piosenki, pasje- każda z tych rzeczy tworzy osobę, która teraz widzę codziennie przed lustrem. Wiecie co? Muszę przyznać, że gdyby moje życie było filmem, może nie byłoby tak ciekawe jak wszystkie produkcje filmowe z Hollywood, a i tak nie zamieniłabym go na żadne inne. Bo wygląda ono właśnie tak, jak chciałabym, żeby wyglądało. 

 Jest tyle świetnych wydarzeń, w których mogę brać udział. Mam dach nad głową. Otaczają mnie troskliwi ludzie. Może mam w tym wszystkim szczęście. A jednak myślę, że sama zapracowałam sobie przynajmniej na połowę tej radości. Bo przecież gdybym chciała, mogłabym na każdym kroku narzekać, zamykać się w sobie, nie realizować się pod żadnym kątem. Tytuł bloga może trochę podsumować ten akapit. Szczęście to nasz wybór.  


Nie wiem, czy tylko ja jestem tak nieuważną osobą, ale popełniam głupie błędy niemalże codziennie. O jednych zapominam, inne rozpamiętuję, nie mogąc się z nimi pogodzić. Ale jakiś czas temu ktoś polecił mi przypomnieć sobie, czym zamartwiałam się rok temu o tej samej porze. Nie pamiętałam. Dlatego nie warto się przejmować głupotami, które nie będą miały najmniejszego wpływu na naszą przyszłość.

Problemy to uprzykrzacze życia, przynajmniej tak widzimy to na codzień. Gdyby zastanowić się chwilę- czy życie bez kłopotów nie byłoby nudne? Pomyśl o satysfakcji jaką miałaś, kiedy udało Ci się uporać z czymś trudnym. Pomyśl o tej osobie, która pomogła ci wyjść z ciężkiej sytuacji- lub o tej, którą przypadkowo poznałaś, będąc w opłakanym stanie. Czasem byłoby łatwiej, gdyby zmartwienia nie istniały. Ale czy życie bez nich byłoby życiem idealnym? Jeżeli nie pobiegniesz w biegu z przeszkodami, to go nie wygrasz. Podobnie jest w każdej innej sprawie. Jeżeli nie stawisz czoła problemom, nie polepszysz swojej sytuacji.


Może nie była to recenzja, jakiej każdy mógłby się spodziewać. Gdybym miała jednak opisać każdy dzień swojego życia, a byłoby to dłuższe niż jakakolwiek książka, musiałabym siedzieć nad tym postem godzinami. Żyje się całkiem przyjemnie. Myślę, że większość z Was może to potwierdzić.


czwartek, 9 czerwca 2016

A little bit about social media.

Cześć, jak się macie? x
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami filmikiem. Filmikiem, który niedawno podesłała mi przyjaciółka i choć początkowo byłam do niego sceptycznie nastawiona, jego oglądanie zakończyłam ze łzami w oczach.
  

Jest to historia dziewczyny, która postanowiła zrezygnować z używania mediów społecznościowych. Zrezygnowała z tych wszystkich portali, które są tak bliskie nam wszystkim. Zrezygnowała z publikowania zdjęć, pokazywania publicznie przez cały czas tego, co się u niej dzieje. Wszystko przez jedno pytanie- czy tak właśnie wygląda prawdziwe życie?

Nie zawsze wybucham płaczem gdy oglądam filmiki, które dają do myślenia. Tutaj nie mogłam się powstrzymać. W 17 minut zdążyłam uświadomić sobie tyle rzeczy, że jedyne co cisnęło mi się na usta, to "wow". I to niekoniecznie takie pozytywne "wow".

Chociaż nigdy nie byłam typem osoby, której zależało na polubieniach czy obserwatorach na Instagramie, w pewnym momencie coś we mnie pękło. Zdałam sobie sprawę, jak sztuczne potrafi być to, co sobą prezentujemy w Internecie. Jeździmy gdzieś po to, aby zrobić zdjęcie. Czy to nie zaszło za daleko?

Po obejrzeniu filmiku usunęłam swojego Instagrama. Choć nie był "na pokaz", po prostu w jedną chwilę całkowicie przestał mi się podobać. Znam kilka innych osób, na które to wideo również wywarło taki wpływ. Za dużo czasu spędzonego na chwaleniu się innym tym, co robimy dzień po dniu może w końcu nas wykończyć. Oczywiście dopiero wtedy, gdy uświadomimy sobie, że chyba nie na tym to wszystko ma polegać.

Na zakończenie tego posta chciałabym was poprosić o jedno- jeżeli macie chwilę, poświęćcie 17 minut na obejrzenie powyższego filmiku. Zapewniam, że warto- może zmieni on i Wasz tok myślenia. 

Jeśli możecie, napiszcie mi też, co wy sądzicie o mediach społecznościowych. Moja opinia? Przyjemny, ale niebezpieczny umilacz czasu.

sobota, 4 czerwca 2016

Old good days

Przywiązuję się do ludzi, którzy odgrywają ważną rolę w moim życiu. Przywiązuję się do miejsc, które kiedyś odwiedzałam codziennie albo tylko raz w roku. Są one po prostu częścią mnie. Przywiązuję się (niestety) do rzeczy- dlatego czasem trudno mi pozbyć się zabawek z dzieciństwa. Uwielbiam robić zdjęcia, które niekoniecznie przedstawiają coś konkretnego, a i tak przez miesiące wiszą przy moim łóżku. 

Myślę, że sentymentalność to nic złego. Kto nie lubi czasem pomyśleć o śmiesznym wydarzeniu z przeszłości i uśmiechnąć się na tę myśl? Niektórzy wolą zostawić za sobą to, co było kiedyś i o tym nie myśleć. Fakt, nie zawsze wszystko jest kolorowe, a pewne sprawy mogą wypaść nie tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Sama bardzo nie lubię gdy tak się dzieje. Ale z biegiem czasu nawet na krępujące czy dziwne sytuacje patrzę inaczej. Bo miesiące płyną, my stajemy się starsi i zostawiamy za sobą ślady- te ważniejsze będziemy pamiętać, a te błahe po prostu zapomnimy. Ale jeżeli jakaś dawna sytuacja sprawia nam przykrość do dziś, lepiej skupić się na tych wesołych wspomnieniach. 

Przeszłość to coś co jest za nami, dlatego nie warto jej zbytnio rozpamiętywać. Nie powinno to też działać w drugą stronę. Jeżeli kiedyś spędzaliśmy z kimś każdą wolną chwilę, a teraz kontakt się urwał, to dlaczego często nie jesteśmy w stanie przywitać się z tą osobą na ulicy i udajemy, że jej nie widzimy? Muszę przyznać, że nieraz sama tak zareagowałam. Dopiero niedawno dotarło do mnie, że to zwyczajnie głupie. Walczę z tym.

Warto raz w tygodniu czy chociaż raz w miesiącu zafundować sobie mały powrót do tego, co było kiedyś. Przejrzeć album ze zdjęciami. Odwiedzić swoją podstawówkę lub gimnazjum. Napisać do starego znajomego- może jednak dalej macie wspólne tematy do rozmów? Skup się na teraźniejszości, ale znajdź w sobie miejsce na osoby czy miejsca z przeszłości. I nie rozdrapuj ran. 
 
 

 Sukienka- House | Torba- Letter Bag